kategorie:
animacja społeczna
kultura i sztuka
nowe technologie
inne
umiejętności:
tworzenie i edycja tekstów
inne
Termin realizacji: 2017-06-30
Opis zadania
Cel
W związku z przygotowaniami do stworzenia scenariuszy komiksowych, zadaniem dla wolontariusza jest zamiana wcześniej przygotowanych plików z formatu .pdf na tekst w edytorze tekstów, czyli .doc. Dla zainteresowanych kulturą i historią Warszawy, digitalizacja dotyczy opowiadań wielkiego warszawskiego felietonisty, Stefana "Wiecha" Wiecheckiego, które posłużą nam jako bazowy materiał na scenariusze komiksowe najnowszego albumu pn. "Praga Gada Wiechem"
W zamian za Twoje zaangażowanie i zdigitalizowanie co najmniej 20 plików (patrz inne zadania w ramach projektu "Praga Gada Gwara") oferujemy referencje oraz przekażemy Państwu komiks z naszej serii „Praga Gada”.
Serdecznie zachęcamy do współdziałania!
Zakres obowiązków
Forma rozwiązania
Komentarze i rozwiązania Pokaż:
kach, drugie w piłkie grają. A Azor najcwańszy, na rowerze
jeździ. I w tem trakcie rzeźnik kota spod palta wyjma i na sam
środek między psów go rzuca. Masz pan pojęcie, co się wy-
rabiało! Azor skik z roweru, insze foksteriery za niem i dawaj
kota po cyrku ganiać. Najpierw wskoczyli do loży, gdzie dwa-
dzieścia pięć osób, samych Žydów siedziało. Wypędzili ich
co do jednego, potem bryzg między orkiestrę, kapelmajstra
przewrócili, a harmoniście całą połę od marynarki cholery
urwali. Kot widzi, że krewa, wdrapał się na strażaka, co przy
wejściu stojał. Strażak toporkiem macha, ale psy nic, tylko go
na wszystkie strony szarpią, a kot mu na mosiężnej czapce
siedzi i miauczy jak powietrze.
Zbaraniał chłopina i na ulice z całem tem nabojem wy-
leciał.
Derektor się zdenerwował, złapał noża i do rzeźnika. Ten
także samo miał swoje fachowe narzędzie przy sobie i w taki
sposób z pół godziny się krajali, zaczem rezerwa z komisaria-
tu nadleciała i pogotowie przyjechało.
Czternaście osób trzeba było opatrzyć. Derektor z tego
zdenerwowania publikie też troszkie podziabał, ale sam razem
z rzeźnikiem najwięcej ucierpiał. A wszystko przez nieszczęś-
liwe miłość! — dodał stary aktor i łzy jak groch potoczyły mu
się po policzkach.
Ja również czułem się głupio.
Występna miłość doktora
Lubię długie, samotne wędrówki po Kercelakyv
Zatrzymałem się kiedyś przed klatką, w której z wesołym
świergotem poskakiwało jakieś nieznane mi ptaszę. Chcąc się
dowiedzieć nazwy leśnego śpiewaka zagadnąłem o to poważ-
184
nego pana, który przechadzał się w pobliżu z miną właści-
ciela.
— Proszę pana, co to za ptak?
Ornitolog spojrzał na mnie niechętnie, nasunął sobie
melon na oczy i nie odrzekł ani słowa, odwracając się ode
mnie z pogardą.
Nie należę do ludzi łatwo się zniechęcających, zagadną-
łem go więc jeszcze raz o to samo.
Spod ronda melona błysnęły rozgniewane oczy, ptasznik
pochylił się nad klatką, podsypał okazowi złotego ziarna i zno-
wu pozostawił moje pytanie bez odpowiedzi.
— Panie, dlaczego nie chce mi pan odpowiedzieć, kiedy
się grzecznie pytam?
Na twarzy zoologa odmalowała się wściekłość. Žachnął
się, przykrył klatkę gazetą, ale rzucił mi cierpkim głosem
odpowiedź:
— Makolągiew!
Dopiąłem zatem swego, wzbogaciłem swą wiedzę o pta-
kach o jeszcze jeden rzadki gatunek i poszedłem dalej.
Wkrótce zatrzymał mnie miły niezmiernie obrazek.
Dwie solidne panie w wieku nieokreślonym, otoczone
górami produktów rolnych, coś sobie z zajęciem opowiadały.
Ponieważ od czasu do czasu padało wśród rozmowy intrygu-
jące zdanie: — Krew się, moja pani, poleje! — postanowiłem
i ja posłuchać, przypuszczając, że dysputa toczy się dokoła
przyszłej wojny światowej. Ale po chwili zostałem wyprowa-
dzony z błędu. Panie mówiły o jakimś dramacie miłosnym,
który rozgrywał się tuż obok na ulicy Wolskiej w domu dok-
tora.
— Wszystko, wszystko, moja pani, wiem detalicznie, bo
Antośka od tego doktora dzień w dzień włoszczyznę u mnie
bierze. Ale jestem tą kobietą, że plotek nie lubię i kraj mnie
pani, solą posypuj, słowa więcej ode mnie się pani nie do-
Wisz.
185