kategorie:
animacja społeczna
kultura i sztuka
nowe technologie
inne
umiejętności:
tworzenie i edycja tekstów
inne
Termin realizacji: 2017-06-30
Opis zadania
Cel
W związku z przygotowaniami do stworzenia scenariuszy komiksowych, zadaniem dla wolontariusza jest zamiana wcześniej przygotowanych plików z formatu .pdf na tekst w edytorze tekstów, czyli .doc. Dla zainteresowanych kulturą i historią Warszawy, digitalizacja dotyczy opowiadań wielkiego warszawskiego felietonisty, Stefana "Wiecha" Wiecheckiego, które posłużą nam jako bazowy materiał na scenariusze komiksowe najnowszego albumu pn. "Praga Gada Wiechem"
W zamian za Twoje zaangażowanie i zdigitalizowanie co najmniej 20 plików (patrz inne zadania w ramach projektu "Praga Gada Gwara") oferujemy referencje oraz przekażemy Państwu komiks z naszej serii „Praga Gada”.
Serdecznie zachęcamy do współdziałania!
Zakres obowiązków
Forma rozwiązania
Komentarze i rozwiązania Pokaż:
pobiła Napoleona
Na ogół nie mam tak zwanego szczęścia u płci pięknej,
toteż żywo zabiło mi serce, gdy na jednym z odbytych ostatnio
balów jakaś wytworna pani, siedząca pod ścianą na kanapie,
dała mi tajemniczy znak wachlarzem ze strusich piór. Zrozu-
miałem to jako zachętę do przybliżenia się i podbiegłem
żwawo, lekko się ślizgając na bajecznie wyfroterowanej pod-
łodze.
Dama spojrzała na mnie figlarnie zza strusich piór, po
czym rzekła swobodnie:
— Siadaj pan, panie ładny, na kacanapie, to sobie poroz-
mawiamy. Widzę, że pan także samo nie amator tych modnych
tańców, to czego masz pan kolana zrywać i pod filarem stoić.
Krzyżyk się nazywam, Pelagia, z branży spożywczej, trzy
sklepy w Warszawie posiadam, przedwojenna firma.
Przedstawiłem się pośpiesznie i przysiadłem lekko na
kanapie.
Pani Krzyżyk, wtajemniczywszy mnie pokrótce w ostat-
nie targi w każdym ze swych sklepów, sięgnęła myślą w prze-
szłość i usłyszałem barwną opowieść.
— Teraz już mniej się na bale chodzi, bo to faktycznie
nudne jak flaki z olejem. Ale żebyś pan mnie widział za Niem-
ców. Cały karnawał nic, tylko zabawa i zabawa. Zarobki insze
byli. Kryształ i krupczatka workamy w piwnicach stała,
a klejentela proszenia z markamy pisać musiała, żeby jej
sprzedawać, to i humor był inszy. Žadnej maskarady ze swo-
jem starem nie opuściłam. Pamiętam, raz na tomboli w Redu-
towej Sali za niejaką Joanne Orleński, wojskowe dziewice,
byłam przebrana. Mundur miałam na sobie z mosięžnejblachy,
strażackie czapkie na głowie i pałasz w ręku. Powiadam panu,
cały bal na mnie tylko patrzał, ludzie całemy kupamy za mną
chodzili. Powodzenie miałam jak rzadko, tylko jedno mnie
188
męczyło, że usiąść w tem stroju wcale nie mogłam, bo zaraz
tylna blacha w pierwsze krzyżowe mnie się wpijała. Lakierki
także samo piekli mnie w odciski, a ostrogamy co i raz poń-
czochi sobie darłam. W taki sposób ani siedzić, ani chodzić,
ani stać za bardzo nie mogłam i zła byłam jak cholera.
Słoje tak na jednej nodze przy bufecie i widze, że mój
stary, któren za nieboszczyka Napoleona był ubrany, jakąś
zdzire pod de pache trzyma i kruszon, a także katańskie po-
marańcze fondu.
Myślałam, że mnie krew zaleje.
To ja się tu w blaszanem desusie za historyczne panienkie
męcze, a ty, stary draniu, w wygodnem napoleońskiem franku
z rudem wycieruchem romans uskuteczniasz? Jak nie złapie
za pałasz, jak go nie zaczne miłować. Ruda uciekła za bufet,
a Napoleon chodu na korytarz.
Dawaj ja go ganiać, za olejander się schował i myśli, że
go nie widze, ale ja wzrok mam taki, że z placu Zbawiciela
przy Saskim Ogrodzie numer tramwaju poznam. Totyż wy-
ciągłam go zza drzewa i taki okład dałam, że tylko mu meda-
le dzwonili, a epalety ze wszystkiem pogubił.
Faktycznie musiałam później za reperacje munduru za-
płacić, ale pokazałam mu, że naprzeciwko Joanny Orleńskiej
Napoleon zawsze będzie pętak i niedorostek.
Tak, tak, panie szanowny, nie umieją się ludzie teraz
bawić, każden tylko przy stoliku siedzi i za żarciem patrzy.
Ajak już zaprosi kobiete do tańca, to chude sobie wybiera,
żeby się nie zmęczył.
Dawnej inaczej, tylko odpowiedzialna przy kości kobie-
ta była w męskiem guście. —
Widząc niemy wyrzut w oczach pani Krzyżyk, zaprosiłem
ją do tanga.
Podczas upojnego tańca opowiadała mi wiele o swych
sukcesach sportsmenki. Jak to kiedyś na bicyklu jeździła,
pływała w Świdrze, nie zapominając także o hippice, którą
189