Konwertowanie plików 12

umiejętności: tworzenie i edycja tekstów inne
Termin realizacji: 2017-06-30

Opis zadania

Cel

W związku z przygotowaniami do stworzenia scenariuszy komiksowych, zadaniem dla wolontariusza jest zamiana wcześniej przygotowanych plików z formatu .pdf na tekst w edytorze tekstów, czyli .doc. Dla zainteresowanych kulturą i historią Warszawy, digitalizacja dotyczy opowiadań wielkiego warszawskiego felietonisty, Stefana "Wiecha" Wiecheckiego, które posłużą nam jako bazowy materiał na scenariusze komiksowe najnowszego albumu pn. "Praga Gada Wiechem"

W zamian za Twoje zaangażowanie i zdigitalizowanie co najmniej 20 plików (patrz inne zadania w ramach projektu "Praga Gada Gwara") oferujemy referencje oraz przekażemy Państwu komiks z naszej serii „Praga Gada”.

Serdecznie zachęcamy do współdziałania!

Zakres obowiązków

Forma rozwiązania

Komentarze i rozwiązania Pokaż:

wolontariusz
ROZWIĄZANIE
WYBRANE ROZWIĄZANIE
2017-06-27 12:31:32
i zginął w pojedynku. Było to spotkanie na butelki wódki.
Zwycięstwo miano przyznać temu, kto więcej wypije. Nie _
boszczyk, który istotnie miał znakomitą głowę, zwyciężył
przeciwnika już w piątej rundzie, ale cóż z tego? Wódka się
w nim zapaliła i powiększył grono aniołków.
Patrząc na mnie widzi go pani Kucyk jak żywego. Ten
sam nos, to samo oko, nawet kołnierzyk nosił taki sam: czter-
dziestka stojąco wykładana. Toteż pani Apolonia ani przez
chwilę nie wierzy moim zapewnieniom o abstynencji, co
więcej, uważałaby to za dowód nieśmiałości.
— Mężczyzna, któren nie pije, po mojemu powagi żadnej
w domu nie posiada. Ja tam łubie, żeby chłop wypił sobie
leguralnie i był palący. Rzecz wiadoma, dym z papierosa
kwiatkom dobrze robi i robastwo się na nich nie trzyma. Toteż
moi mężowie wszystkie trzech pili i palili. Ajuž co najwięcej
to pierwszy, Florian mu było, Kwasiborski na nazwisko.
Z fachu był tapeciarz na salonowe roboty, ale przez to, że mu
strażackiego świętego za patrona dali, przez całe życie marzył,
żeby topornikiem w nowoświeckiem oddziale straży ogniowej
się zostać.
A już najwięcej wtenczas, kiedy się mocno uperfumował.
W takiej chwili brał klucze od góry, na dach właził i od komi-
na do komina sobie chodził, że niby taki otczajny, że równo-
wagi nie straci.
Ja na to z okna patrzyłam, ale słowa jednego nie mówiłam,
bo krzyknąć na niego, od razu mgło mu się robiło, przewracał
się i leciał pyskiem na dół. Ale zawsze w ostatniej chwili za
rynnę się przytrzymał. Raz to prawdziwe strażaki z drabinamy
musieli przyjeżdżać, żeby go z dachu zdejmać, bo kamizelką
za krosztyne się zaczepił i tak wisiał.
Bardzo przyjemny był człowiek i mąż kochający. Myślą-
łam, że życie sobie odbiere, jak się raz w pijanem widzie
w Saskiem Ogrodzie do gołego rozebrał i po sadzawce zaczął
ślizgać, a potem łbem w przerębel wleciał, kokluszu dostał
194
i z tego umarł. Całe szczęście, że ten harmonista mi się trafił
i za niego wyszłam.
Po harmoniście był cukiernik. Ten znowuż takie miał
wychowanie, że lubiał nietronkowego udawać. Przychodził
schlany, jak nieboskie srworzenie, ale na nogach równo się
trzymał, przez zęby mówił, żeby ankoholizm od niego nie
podjeżdżał. Nieraz tak było trudno rozebrać, czy pijany, że
dopiero jak usnął, podchodziłam do niego powąchać, czy
zalata wyborowa, czy też wszak nie. Ale takie miał zmysłowe
przytomność, że przez sen się cholera odwracał i z tem
swojem zapijaczonem obliczem pod poduszke mnie ucie-
kał. —
Z dalszych słów pani Kucyk wynikało, że i wytwornego
cukiernika przypominam jej nieco sposobem mówienia przez
zęby.
Ponieważ bolesne wspomnienia wycisnęły sporo łez
z ocząt miłej pralniczki, bojąc się, by kołnierzyki pod wpły-
wem wilgoci nie wyszły z formy, szybko dopełniłem formal-
ności i ulotniłem się.
Cicho, na paluszkach!
Któż z nas nie ma sentymentu do czujnych strażników
mienia, pełniących swą ciężką służbę w godzinach, gdy noc-
ny mrok otula stolicę? Kto prócz zawodowych włamywaczów
nie patrzy z sympatią na postać nocnego dozorcy, wolno, noga
za nogą obchodzącego swój rewir?
U niektórych obywateli sympatia ta idzie tak daleko, że
doprowadza ich aż do komisariatu.
Jeden z moich znajomych, wracający w świetnym humo-
rze z towarzyskiego przyjęcia, na widok nocnego strażnika
mienia, stojącego na mrozie pod apteką, zalał się łzami ze
195
wolontariusz
ROZWIĄZANIE
WYBRANE ROZWIĄZANIE
2017-06-30 16:58:33
Tekst w załączonym pliku