Konwertowanie plików 10

umiejętności: tworzenie i edycja tekstów inne
Termin realizacji: 2017-06-30

Opis zadania

Cel

W związku z przygotowaniami do stworzenia scenariuszy komiksowych, zadaniem dla wolontariusza jest zamiana wcześniej przygotowanych plików z formatu .pdf na tekst w edytorze tekstów, czyli .doc. Dla zainteresowanych kulturą Warszawy, digitalizacja dotyczy opowiadań wielkiego warszawskiego felietonisty, Stefana "Wiecha" Wiecheckiego, które posłużą nam jako bazowy materiał na scenariusze komiksowe najnowszego albumu pn. "Praga Gada Wiechem"

W zamian za Twoje zaangażowanie i zdigitalizowanie co najmniej 20 plików (patrz inne zadania w ramach projektu "Praga Gada Gwara") oferujemy referencje oraz przekażemy Państwu komiks z naszej serii „Praga Gada”.

Serdecznie zachęcamy do współdziałania!

Zakres obowiązków

Forma rozwiązania

Komentarze i rozwiązania Pokaż:

wolontariusz
ROZWIĄZANIE
WYBRANE ROZWIĄZANIE
2017-06-27 12:30:28
Miasto brajtszwanców
Utarło się nazywać Łódź miastem dymiących kominów
polskim Manchesterem itp. itp. Te szumne etykiety tak dalece
przylgnęły do Lodzi, że wywołały nawet zamieszanie w dzi-
siejszym moim reportażu, którego tytuł kłóci się wyraźnie
z montażem rysunkowym. Prawda?
A stało się to w sposób następujący, kiedy oddawałem
znakomite karykatury Stasia Dobrzyńskiego na warsztat na-
szemu wydziałowi ilustracyjnemu, prosiłem o dorysowanie
do nich tła, symbolicznie oddającego charakter Łodzi. No
i oczywiście na drugi dzień ujrzałem te imponujące, buchają-
ce kłębami czarnego dymu kominy, które macie państwo przed
sobą. Gdy tymczasem dla mnie jedynym dymiącym symbolem
Lodzi jest gęsina, a niezależnie Od tego brajtszwance.
Zaraz to uzasadnię. Byłem w Łodzi kilkakrotnie i nigdy
nie natknąłem się na żaden komin. za to brajtszwance widzia-
łem w ilościach niespotykanych w żadnym innym mieście
polskim, i to nie w sklepach kuśnierskich, a w kawiarniach,
nie na wieszakach czy woskowych manekinach, a na żywych,
płomiennych brunetkach tudzież chłodnych na pozór wampo-
watych blondynkach. Nie wiem, może dlatego tak się działo,
że zwykle prosto z pociągu dostawałem się do jakiegoś wy-
twornego lokalu, skąd kominów absolutnie dojrzeć nie można
było.
Łódzcy moi przyjaciele zaś, z którymi potem zwiedzałem
miasto, pokazywali mi wprawdzie jego wspaniale rozwinięty
przemysł, ale tylko na odcinku gastronomicznym i to w po-
Staci gotowych wyrobów, demonstrowanych przy akompania-
mencie dyskretnej muzyki restauracyjnej.
Próbki tych produktów w charakterze znakomitej, wę-
dzonej — zdaje się, gęsiny — ofiarowywano mi wraz z okolicz-
nościowymi przemówieniami już na dworcu, przy wyjeź-
dzie.
198
Teraz jest chyba jasne, dlaczego tak a nie inaczej ukształ-
towały się w mej wyobraźni symbole Łodzi.
Bo poza tym między Łodzią i Warszawą nie ma żadnych
różnic. Zwłaszcza jeśli przyjedzie się torpedą. Szybkość jaz-
dy i tramwajowy jej charakter sprawiają, że znalazłszy się
po upływie półtorej godziny na Piotrkowskiej mamy wraże-
nie, że w dalszym ciągu spacerujemy Marszałkowską. Takie
same neony, takie same sklepy, takie same twarze... chociaż
nie... Warszawa nie ma oryginalnego Abisyńczyka, urodzo-
nego na miejscu, nie posiada wszechwiedzącego pana S.,
którego wszyscy pytają: „Kochany Panie S., powiedz pan,
co u mnie słychać?” a on recytuje bez zająknienia nowi-
ny, o jakich pytający nie wiedział, jeśli od godziny nie był
w domu.
Warszawa wreszcie marzyć nie może o posiadaniu takie-
go np. mistrza Plamiaka, chyba że w charakterze obywatela
honorowego.
Łódzki Abisyńczyk, nazwijmy go dla krótkości dajmy
na to Ras Cukierman, absolutnie nie jest Murzynem, nie
chadza po mieście w białym prześcieradle, nie ma brzydkie-
go zwyczaju pozbawiania zabitych swych wrogów cech
męskości, bo przede wszystkim nie ma wrogów, gdyż jest
przemiłym, elegancko ubranym młodzieńcem, rezydującym
przeważnie w Ziemiańskiej, a nawet zachodzi czasem do
włoskiej lodziarni na Przejazd. Tym niemniej jest to Etiop-
czyk jak najbardziej autentyczny, gdyż mając w swoim
czasie jakieś kłopoty z obywatelstwem, postarał się o abi-
syńskie i otrzymał je wraz z paszportem i innymi formalnoś-
ciami. Poza tym pozostał łodzianinem z krwi i kości, co nie
przeszkadza, iż uchodzi tu za autorytet w sprawach kraju
negusa.
Z nim to odbyłem szereg wywiadów w sprawach sytuacji
wojennej w sprawach Abisynii. Sondowanojego opinie co do
obronności Addis Abeby i starano się poznać jego zdanie
199
wolontariusz
ROZWIĄZANIE
WYBRANE ROZWIĄZANIE
2017-06-30 15:44:40
Tekst w załączonym pliku